Talerz, angoby plus szkliwo transparentne.
Po pierwszym wypale wyszło tak:
Nie zachwyciło mnie zupełnie. Dołożyłem cienką warswę butelkowej zieleni, i wyszło tak:
Też mnie nie zachwyciło...
Dołożyłem kolejną warstwę butelkowej zieleni, tym razem nieco grubszą. Rezultat poniżej:
Wnioski:
Za drugim razem wyszło najlepiej, ale w ogóle trzeba było dać od razu tylko butelkową zieleń. Bo angoby - jak są za słabo rozcieńczone wyglądają jak farba olejna na szpitalnej lamperii...
Na jednej z małych miseczek - wygląda to ok, ale na dużym płaskim talerzu - IMO nie najlepiej...
Zgadzam się, że druga wersja była najlepsza. Co do angoby - to zależy od tego, jak ją kładziesz. Potrafi wyjść bardzo pięknie nawet na większych powierzchniach. Tylko trzeba eksperymentować z grubością warstwy - jak za cienko, efekt jak na lamperii (podoba mi się to porównanie :)), jak za grubo - łuszczy się. A jakie angoby używasz?
OdpowiedzUsuńTym razem angobę za mało rozcienczyłem. Zwykle robię to tak, by na ceramice zachowywała się jak akwarela - wtedy wychodzi tak jak na "Hedera Helix" albo "Sałatka jesienna" - kolory sa zgaszone.
OdpowiedzUsuńKupiłem kiedyś kilka różnych słoiczków Botz'a - i wystarczy mi chyba na lata :)
Ja używam angob firmy colorobbia, Polecam , są świetne. Kupiłam je kiedyś w jednym ze sklepów internetowych dla plastyków. Świetnie się kładą i są już rozrobione.
OdpowiedzUsuńOd Botza też jest rozrobiona na konsystencję kremówki. Tylko na moje dotychczasowe potrzeby i tak są za gęste.
OdpowiedzUsuń